Dziś chciałbym napisać coś o rezerwacjach na oględziny. Mam już "jakieś" doświadczenia w tym temacie, z którymi chciałbym się z Wami podzielić - tak z przymrużeniem oka :)
Rezerwacja, niby oczywista... dzwonisz, umawiasz się i przyjeżdżasz. A co jak nie przyjedziesz ? Co z Klientami, którym odmawiam w międzyczasie, ponieważ chcesz dotrzymać słowa danemu "pierwszemu"? Dzwonisz do "drugiego" z radosną nowiną i dowiadujesz się, że już za późno ? Gorzkie rozczarowanie, ale trudno, życie:) Nie narzekam, żeby nie było :) Rynek używanych aut jest przepełniony, nie odbierzesz telefonu od Klienta za pierwszym razem, drugiego już często nie ma.
Ostatnio kupiłem fajne autko (nie napisze jakie :), zainteresowanie ogromne, kilka telefonów na dzień, płakałem z rozpaczy bo autko tylko jedno, a ilu chętnych. Każdy chce rezerwację na oględziny, jeden przyjedzie za trzy dni, drugi może za dwa jeśli będzie pierwszy, trzeciemu pasuje dopiero za tydzień... przyznam pogubiłem się z rezerwacjami, namieszałem. Samochód czeka na wizytę pierwszego Klienta, pozostałych przeprosiłem. Wiadomo, rozczarowani czasem źli, rozumiem ich. Sam czasem chodzę zadowolony, bo Klient przyjeżdża, już na zapas wysyłam SMSa (myśląc, że jest w drodze), aby nie parkował na trawie u sąsiada, a tu takie rozczarowanie. Jedna krótka wiadomość, nie dojadę. Trudno, życie, nie obrażam się, nie straszę sądami, nie szantażuję wystawieniem złej opinii... bo tak moi drodzy ostatnio potraktował mnie niedoszły Klient. W rozmowie telefonicznej na zmianę z żoną ciskali we mnie gromami, a ja przepraszałem. Wiadomo moja wina, przyznaje się, namieszałem, chętnych było sporo na autko, a ja musiałem wybrać jednego, wydawało mi się, że był pierwszy, a może nie, nie wiem, nie pamiętam. Kurczę, ale szanujmy się. Dawno, o ile w ogóle, nie miałem tak nieprzyjemnej rozmowy.
Pod koniec grudnia miałem kilka rezerwacji na oględziny, które nie wypaliły. Zależało mi na sprzedaży (koniec roku), obniżałem ceny, rezerwowałem i czekałem na wizytę Klienta. Nie przyjeżdżali, tak bez żadnej informacji... Myślałem sobie, co do diabła jest z tym grudniem. Przyznam się... raz odmówiłem Klientowi w obawie, że nie zdąży z leasingiem do końca roku, miałem w moich oczach innego pewniaka... niestety, karma mnie dopadła, zły na Klienta, bo przecież tak bardzo chciał kupić to auto, a teraz rezygnuje. Sam byłem sobie winien. Wstydzę się tego, ale przecież nie jestem idealny :-)
Kończę prośbą do moich przyszłych Klientów, bądźcie wyrozumiali dla mnie i nie wykorzystujcie rezerwacji do przytrzymania sobie autka, jeżeli nie jesteście pewni, czy w ogóle chcecie przyjechać je obejrzeć. Nie rezerwujcie na tydzień przed wizytą, dla mnie to bardzo długi czas. Jeśli chcecie zrezygnować dzwońcie lub piszcie SMS, obiecuję nie będę zły, a wdzięczny za informację.